środa, 2 czerwca 2010

Spuścizna migawki. "Dno oka: Eseje o fotografii" Wojciech Nowicki

Chłodna aura zaokienna i deszcz bębniący stalowo o parapet jak zawsze skłoniły mnie do rozpoczęcia zajęcia bardzo nostalgicznego, przygnębiającego, ale jednocześnie radosnego i wzruszającego - do wyciągnięcia z czeluści mej biblioteki albumów fotograficznych (moje albumy stoją na półkach obok książek, na prawach równych, a może
i równiejszych), by je pooglądać, a przy tym nieco poprzekładać.
W tylko sobie znanym, kolejnym już pomysłowym układzie uporządkować zaśniedziałe kartoniki. Ale chyba każdy z nas posiada tomy wyklejone pięknymi, a czasami kompromitującymi efektami osiąganymi poprzez odpowiedni ucisk na spust migawki. Nie wszyscy lubią do nich wracać, przeglądać je i porządkować, ale każdy gdzieś w ciemności szafy, w zgniliźnie piwnicy, czy na głównym miejscu w domu ma taki swój prywatny, fotograficzny wspomnieniowy zbiór. Czasami kolekcjonowany od kilku pokoleń.

Swój imponujący konglomerat fotografii kolekcjonowanych od lat, podziwianych i uwielbianych pokazał mi w ciągu kilku majowych, choć z uwagi na pogodę raczej jesiennych, popołudni Wojciech Nowicki. Zaprezentował zdjęcia z ubiegłych wieków, fotografie całkowicie różne zarówno pod względem wykonania - w sepii, czarno-białe, autochromy, jak i tematyki. Swojej kolekcji Pan Wojciech nie otrzymał w schedzie po wstępnych, chyba że mówilibyśmy tutaj o przodkach sensu largo. Pan Wojtek swój album prawie w całości wyszperał, wyszukał, niekiedy wykupił - w bibliotekach, antykwariatach, rupieciarniach, śmietnikach. Przygarnął te tabuny fotografii, wybrał dwadzieścia dziewięć, po to by móc zaprezentować je mnie.

Przechodzę, jak burza przez zdjęcia zniszczone i niezniszczone, poszarpane zębem czasu, przeterminowane ze względu na swoją tematykę. Czytam przemyślenia właściciela kolekcji.
Czytam i wracam. Wracam i czytam. Wracam do każdego zdjęcia. Wydaje mi się, że uczę się patrzeć tak, jak autor. Ale nie, to autor uczy mnie, daje mi wskazówki i potem już sama widzę, sama wiem, sama odczuwam. Patrzę swymi oczami, ale prowadzona za rękę przez Pana Nowickiego.
Każda kolejna strona, każdy kolejny esej i zdjęcie. I zagadka. Czy wiem, co jest na tej fotografii?

A skąd mam wiedzieć, kim były odaliski (czy może odalistki?)? Skąd mogę dowiedzieć się, że na instrumentach grają niewidome dzieci, a nie uczniowie szkoły muzycznej przeżywający swój występ z zamkniętymi oczami? Czy możliwe bym odkryła, iż Sahib jest zdjęciem pozowanym? Czy wreszcie, jak mogę dojrzeć w egipskiej wręcz ciemności nieśmiertelniki na szyjach dziewczynek, podopiecznych ochronki?
Nie jest proste wyłapać tyle szczegółów, a i Pan Wojciech nie ułatwia nauki, dając coraz to trudniejsze ćwiczenia. Udzielając przeto odpowiedzi zaskakujących, niespotykanych! Przywołując kontekst historyczny, bawiąc się formą, żonglując nazwiskami i opiniami znanych mistrzów fotografii. Nie sposób rozwikłać w pełni każdego kolejnego zadania, ale z czasem zaczynam rozumieć, że przecież nie o to chodzi.


Dno oka to tylna wewnętrzna część gałki ocznej, a dokładniej wszystko to dzięki czemu widzimy - siatkówka, naczyniówka, naczynia żylne i tętnicze, czy wreszcie tarcza nerwu wzrokowego. Badanie dna oka miałam wykonywane w dzieciństwie kilkakrotnie (z uwagi na niepewną diagnozę, która została dzięki niemu wykluczona) i wiem doskonale na czym polega, ale czytając zbiór esejów Wojciecha Nowickiego brałam udział w dosyć ekscentrycznej, wysublimowanej, niekonwencjonalnej diagnozie. Bo oto "Dno oka: Eseje o fotografii" przekształciły mój narząd wzroku w urządzenie do utrwalania, wyłapywania, rozpoznawania i oceniania dzieł narysowanych światłem (za słownikiem PWN: z gr. phōtós - światło, gráphō - piszę).
I teraz wyraźnie śnią mi się po nocach żołnierze stojący w okręgu, panie z parasolkami i wytworni panowie na spacerze, biedni ludzie w swych biednych izbach i co najgorsze, mam wówczas osobliwe wrażenie, że patrząc na te wszystkie obrazki me oko jest migawką, siła woli spustem, a mój umysł niekończącą się kliszą. Może kiedyś odważę się ją wywołać - tak jak zrobił to Pan Nowicki w swym niezwykłym dziele.

Teraz jednak podziwiam dwadzieścia dziewięć scen, obrazków, historii, które przedstawił mi. Dwadzieścia dziewięć żyć, które zaprezentował nam wszystkim.

Ocena: 6/6

Wyciągnęłam z albumu kolejne fotografie mojej rodziny. Znalazłam zdjęcia otrzymane od zmarłej cioci, których historii już chyba nigdy nie poznam.


Oto na dwóch kartonikach lekko uśmiecha się do mnie kobieta - czy jest nią moja ciocia? Babcia? Czy może druga ciocia? Trzy siostry są do siebie tak bardzo podobne, że nie raz zmyliły mnie, strojąc miny ze sztywnych kartek albumu.



Na kolejnym zdjęciu ta sama piękna dziewczyna, w towarzystwie drugiej o błyszczących oczach wpatrzonych wprost w fotografa. I podpis z tyłu, który chociaż nieco zniekształcony, tak wiele wyjaśnia: "Kochanej Jasi w dowód szczerej przyjaźni - Marysia" oraz data: Kraków 23/VI 1944 r. Czuję się, jakbym została mocno i szczerze uściśnięta przez zmarłą przeszło dwa lata temu ciocię. Cudze naciśnięcie spustu migawki, cudzy ówczesny obraz prosto z dna oka, stał się nagle moim własnym. Fotograficzna spuścizna. Spuścizna migawki.

13 komentarzy:

  1. Według mnie nic nie zastąpi zdjęć w takie formie, owszem, cyfrowe dają nam ułatwienia, nie trzeba kupować co rusz nowych rolek, mamy dużą pamięć, jednym kliknięciem przenosimy na komputer, a drugi oglądamy wszystkie zdjęcia. Jednak możliwości dotknięcia takiej starej fotografii nie da nic. Nic tego nie zastąpi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie zdjęcia to prawdziwy skarb! Popytaj, moze ktoś w rodzinie zna jakąś ciekawą historię z życia tych dziewczyn. Ja też kiedyś wyciągnęłam pudełko, popytałam i tylu ciekawych rzeczy o mojej rodzinie mi naopowiadano, co nigdy. Niektóre opowieści potem wykorzystałam w konkursie ;) Jak widzę takie czarno-białe fotografie, aż mnie rączki świerzbią, bo jestem strasznie ciekawska - muszę o tych ludziach wiedzieć dosłownie wszystko.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się, że takie zdjęcia to najprawdziwszy skarb. Nowe technologie odbierają wiele uroku nawet fotografiom...

    OdpowiedzUsuń
  4. cudowne zdjęcia, ja do dziś podziwiam zdjęcia mojego dziadka i ten sposób pisania na odwrocie- takie cudne wywijasy, ja to się w ogóle w złej epoce chyba urodziłam:)
    A książka jak najbardziej teraz dla mnie...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja dziękuję za cudną podpowiedź, bo poszukuję nadal książek o fotografii. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  6. To rok urodzin mojego papy... Mnie niestety zostało bardzo niewiele zdjęć krewnych, zawierucha wojenna przetrzebiła nasze zasoby a to, co ocalało jest mocno nadżarte przez czas... Ale cieszę się, że napisałaś tę recenzję, od pewnego czasu chciałam ocalić jedno zdjęcie przed zapomnieniem, teraz już wiem jak to zrobić.

    Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A wiesz jak się robiło te fale na głowach,które tworzyły czubek? Były takie szczypce,które panie posiadały w domu, trzeba je było rozgrzać w piecu węglowym i ostrożnie "pogofrować" fryzurę i właściwie upiąć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurcze, cięzko dostać tą ksiązkę w bibliotece a w księgarniach internetowych droga:-(
    Niedobrze:-(

    OdpowiedzUsuń
  9. Vampire_Slayer, również wolę zdjęcie "poczuć" i dlatego nawet zdjęcia cyfrowe staram się sukcesywnie wywoływać. Czynię to co jakiś czas, "grupowo", gdyż jest ich naprawdę dużo - brak potrzeby kupowania klisz powoduje ogromnie rozpasanie amatorów fotografii.
    Na szczęście prowadzę dosyć ostrą politykę wyboru zdjęć do wywołania i nie zostałam jeszcze zalana milionami niepotrzebnych odbitek :) Pozdrawiam :)

    Nyx, o cioci która widnieje na zdjęciu wiem praktycznie wszystko - te fotografie należały do jej zbioru, który ja przejęłam gdy zmarła. Jej przyjaciółka, również widoczna na jednym ze zdjęć, obecnie ma 84 lata i czasami spotykam ją, zwykle w kościele. To niesamowite, że fotografia potrafiła zatrzymać czas, zatrzymać ich przyjaźń, która trwała tyle lat. Pozdrawiam :)

    Futbolowa, niestety porzuciliśmy piękno, klasyczność, jakość, na rzecz praktyczności i czasu. Zdjęcia cyfrowe robi się szybko, łatwo poprawia, gdy coś nie wyjdzie. Fotografie analogowe nie łatwo poprawić, trudno wyretuszować, a przede wszystkim bardzo ciężko wykonać doskonały egzemplarz. Teraz każdy może być fotografem. Co oczywiście nie znaczy, że każdy powinien. Ja wolałam dawne czasy...
    Pozdrawiam :)

    Kaś, książkę gorąco polecam, bo jest niezwykła. Dawny styl pisania wymagał wiele cierpliwości, staranności, ale jakże był piękny! Też czuję się jakimś wyrzutkiem w naszej epoce ;)
    Pozdrawiam :)

    M, gorąco polecam ten cykl esejów Pana Nowickiego. Wiem, że może nie kosztuje niewiele, ale cenę rekompensuje piękne wydanie, niesamowita treść i te cudne zdjęcia! Pozdrawiam :)

    Anhelli, u mnie również zdjęć zbyt dużo się nie zachowało, ale mam takie perełki z przełomu XIX i XX wieku, które boję się nawet ruszyć, by tylko przetrwały. W roku 1944, w którym urodził się Twój papa, moja ciocia miała już lat 18. Prawdopodobnie zdjęcia zostały zrobione z okazji ukończenia roku szkolnego. Piękna pamiątka, jak widać, dla przyszłych pokoleń. Pozdrawiam :)

    nutta, słyszałam o wykonywaniu takich fryzur :) Ciocia mi kiedyś o tym wspominała. Pomyśleć, że ja wychodząc z domu przeczesuję jedynie włosy szczotką:D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdjęcia to szczególna pamiątka. Nic ich nie zastąpi, aby powspominać miniony czas i bliskie nam osoby. Sama mam sentyment do zdjęć, zwłaszcza do tych już pożółkłych ze starości.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam :-) Nie wiem czy mnie pamięć nie zawodzi ale chyba masz inną tapetę na blogu?
    Mój K strasznie lubi takie stare zdjęcia. Planuje kiedyś odnaleźć zdjęcia dalszej rodziny. Garąco mu kubicuję. U mnie niestety nie jest to za bardzo możliwe. Zdjęcia z dzieciństwa mojej Babci spłonęły w domu.
    Ale dziś mieliśmy burzę w Krakowie. Mnie o 5 rano obudziła. Na szczęście nie jest już tak gorąco.
    Dobrego dnia dla Ciebie! Już po sesji?
    Ciumek
    Kot w butach

    OdpowiedzUsuń
  12. Garąco mu kubicuję hehehehe
    Ale byk;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Dno oka" już niebawem i ja przeczytam. Uwielbiam oglądać stare zdjęcia, chociaż nie ukrywam, że nowe technologie przyciągają mnie jak magnes. Mimo wszystko chyba wciąż będę kochała vintage i retro klimat :) Stare aparaty i sepię.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...